doomo
projekty domów (nie)typowych

Zawód architekta w liczbach



Oglądając romantyczne komedie i popularne seriale widzimy, że praca architekta wiąże się głównie z przyjemnością artystycznego tworzenia, luksusem i szacunkiem. Z drugiej strony nasze branżowe środowisko ma odmienne spojrzenie. Powszechne jest narzekanie na mnożące się trudności formalne wykonywania zawodu, niskie wynagrodzenia, spadek zaufania społecznego itp. Od dłuższego już czasu zastanawiają mnie te rozbieżności, dlatego poniżej zestawiliśmy kilka podstawowych wskaźników i danych statystycznych. Jak zwykle okazuje się, że rzeczywistość nie jest ani czarna ani biała.


Studenci
Po pierwsze, cały czas coś przyciąga młodych ludzi do studiowania architektury. Na politechnikach jest to zawsze najbardziej oblegany kierunek. Na śląskiej uczelni w 2013 roku było to 5,6 osoby na jedno miejsce, w Warszawie aż 11,6. Dla przykładu, wydawałoby się, że tak w dzisiejszych czasach pożądana i wszechobecna informatyka była na drugiej pozycji, z 3,4 osobami na jedno miejsce. Może właśnie ten wspomniany na początku, medialny wizerunek tak przyciąga młodzież? Nawet w zeszłym tygodniu mogliśmy po raz kolejny zobaczyć w telewizji Macieja Zakościelnego - obiekt westchnień, który wcielając się w postać młodego architekta żyje z przepychem w modnym apartamencie z widokiem na panoramę Warszawy, jeździ super kabrioletem, a przecież widać, że się nie przepracowuje.





Zarobki
Opisane wartości wizerunkowe ciężko zmierzyć. Do dzisiaj sądziłem, że to właśnie one, plus oczywiście indywidualne predyspozycje, decydują o wyborze zawodu. Bo przecież nie realna wysokość zarobków, która byłem pewny, jest przecież niższa niż w przypadku np. informatyków. Jakież było moje zdziwienie, gdy zestawiliśmy poniższe dane (źródło: Sedlak & Sedlak, GUS). Wynika z nich, że architekci zarabiają średnio o 863 zł więcej, a informatycy 255 zł mniej niż wynosi średnia krajowa.





Czynni architekci
Jest jeszcze jeden ciekawy wskaźnik - ilość wykwalifikowanych architektów na 1000 mieszkańców (źródło: Izba Architektów RP). Pośrednio wyjaśnia dlaczego w naszym kraju jest tak brzydko. Liczby mówią same za siebie. W Polsce przypada 0,25 architekta, a we Włoszech 2,06. Średnia w Unii Europejskiej to 0,78. Jest do czego równać. Obecnie w kraju mamy około 11 tysięcy czynnych architektów. Czyli do średniej brakuje około 23 tysięcy. Pewnie dlatego w ciągu ostatnich 25 lat w Polsce przybyło około 30 uczelni kształcących w tym kierunku. Kiedyś było to tylko kilka państwowych politechnik. Obecnie również i te jednostki poszerzyły zakres naboru oraz specjalizacji. Myślę, że w tym względzie przegoniliśmy już zachód. Co roku szkoły opuszczają tysiące absolwentów, z których jedynie 30% znajduje pracę w zawodzie (źródło: Izba Architektów RP). Jak widać zamożność oraz potrzeby naszego społeczeństwa nie rosną proporcjonalnie do ilości studentów.





Płeć
Obecnie na uczelniach architektonicznych liczba kobiet i mężczyzn wydaje się być porównywalna. Jednak już w zestawieniu czynnych architektów zrzeszonych w Izbie Architektów RP widoczne są dysproporcję co do płci - 60% mężczyźni / 40% kobiety. U nas wygląda to i tak lepiej niż np. w Stanach Zjednoczonych gdzie różnice są znacznie większe - 77,8% mężczyźni / 22,2% kobiety (źródło: FiveThirtyEight). Zastanawiające są również statystyki nagrody Pritzkera, czyli tak zwanego architektonicznego nobla. Od 1979 roku otrzymały ją jedynie 2 kobiety na 34 mężczyzn.